-Przestanę płakać,ale pod jednym warunkiem-powiedział Niall jak już wszyscy z nas zeszli.
-Jakim?-zapytałam zdziwiona.Dopiero co się poznaliśmy,a ten już stawia warunki.
-Zagrasz nam coś-blondynek uśmiechnął się szyderczo.
-Już wolę,żebyś płakał...-powiedziałam po chwili.Oni cały czas patrzyli na mnie z proszącymi oczkami.Śmiać mi się chciało,ale nie chciałam zranić niczyich uczuć tak jak to zrobiłam przed momentem-Dobra-powiedziałam-To gdzie macie fortepian?-Łatwo się poddaję,ale w końcu to są przyjaciele mojego przyjaciele i ja ich też polubiłam.Obiecałam sobie,że już nigdy nie zagram,lecz dla nich mogę trochę nagiąć te zasady.
Już po moich słowach wszyscy w pomieszczeniu zaczęli sobie przybijać piątki.Po króciutkiej chwil,która zajęła im ogarnięcie się z wcześniej wywołanych emocji szliśmy wszyscy gdzieś na piętro.Chłopak z burzą loków na głowie przepuścił mnie w drzwiach.
Wszyscy dali mi chwilę na podziwianie całego pomieszczenia w którym znajdował się fortepian.Były tam też mikrofony,perkusja i chyba kolekcja gitar bo każda była inna.
Podeszłam do instrumentu na którym obiecałam im zagrać.Lekko dotknęłam klawiszy i już widziałam,że nie dam rady im nic zagrać.
-Przepraszam-powiedziałam i poczułam jak łzy spływają mi po twarzy-Nie dam rady...
-Możecie iść sprawdzić jak tam nasza kolacja?Wszyscy.-Zaakcentował specjalnie ostatnie słowo.Chce zostać ze mną sam.
Gdy wszyscy wyszli przytuliłam się do Liama i zaczęłam płakać jeszcze mocniej.Chłopak bez słów przytulił mnie do siebie i lekko głaskał moje włosy.Za to własnie go lubiłam.W chwilach kiedy jestem smutna zawsze jest przy mnie i nie nalega,żeby mu wyjaśnić co się stało tylko jest.
Liam pocałował mnie w głowę i przytulił jeszcze mocniej.Jego gest spowodował u mnie kolejny napad płaczu.
-Cii...spokojnie-szeptał mi nad głową-pokarzę Ci gdzie dzisiaj będziesz spać.Widzę,że jesteś zmęczona dzisiejszym dniem i nie dziwię się.
Mój przyjaciel pomógł mi wstać i cały czas mnie przytrzymywał.Martwił się o mnie i chciał dla mnie jak najlepiej.
Chłopak prowadził mnie po schodach n drugie piętro.Potem korytarzem do końca.Otworzył drzwi i pomógł mi wejść do środka i położył mnie w łóżku,przykrył szczelnie kołdrą.Nie był dla mnie jak zwykły przyjaciel tylko jak starszy brat ,którego mi życie zabrało.
Liam wyszedł i zostawił mnie samą.Niestety nie mogłam zasnąć,więc rozmyślałam nad moim życiem.Dlaczego właśnie ja straciłam brata... to był okropny czas.On był taki jak ja... też grał i to przez to nie ma go teraz ze mną.Matka pojechała z nim do Paryża gdy miał dziesięć lat.Nie wiem o co dokładnie między nimi poszło,ale pokłócili się,a Cody wybiegł z hotelu prosto na ulicę...pod samochód.Miałam wtedy tylko osiem lat i nic nie rozumiałam.Byłam za mała,żeby zdać sobie sprawę z tego,że już nigdy nie zobaczę mojego starszego brata.
@zgredzius :przepraszam,że tak długo nie pojawiało się tu nic.Dziękuję,że cały czas ktoś odwiedza tego bloga to dla mnie wiele znaczy :) Rozumiecie sami ,że szkoła daje w kość i nie ma się czasu na nic... teraz jestem cały tydzień w domu i postanowiłam w końcu coś wstawić :) Mam nadzieję ,że cały czas ktoś będzie to czytał :)
Ojeeeeeeeeeju ;_;
OdpowiedzUsuńPiękna historia!!!
:333
Po prostu boooska!!!
A rozdział- cudowny!!!
Proszę informuj mnie o rozdziałach ^^
+ Zapraszam do mnie na nową notkę *.*
A oto ta nowa notka u mnie :
Usuńhttp://i-anger-pain-hate-and-one-direction.blogspot.com/2013/11/2-liam.html
xD
Zapraszam!!!
HEJ :D
UsuńZapraszam do mnie na nowy rozdział ;D
http://i-anger-pain-hate-and-one-direction.blogspot.com/2013/11/rozdzia-xii.html