Proszę każdy kto przeczyta nie skomentuje to dla mnie ważne ;c
Nie mogła w nocy spać,cały czas rozmyślałam nad moim życiem.Nie wiedziałam czy zrobiłam dobrze mówiąc rodzicom to co na sercu mi leży,ale musiałam...to wykończyło by mnie psychicznie.Boli mnie,że mój ojciec zgadza się we wszystkich decyzjach z moją matką.Wiem,że ona ma odmienne zdanie do wszystkiego,ale boi się jej...tak jak ja i kiedyś Cody.Nie rozumiem jej i nigdy nie zrozumiem.
Moje przemyślenia przerwały mi odgłosy dochodzące z pod drzwi.Wstałam z łóżka i stanęłam obok drzwi chcąc przestraszyć osoby zakłócające mi ciszę.
-Aa..!-zaczął wrzeszczeć Harry.Szybko uciekł i schował się za kolegów-Zjedz najpierw go!-krzyknął popychając do przodu Louisa.
Otworzyłam drzwi szerzej i przytuliłam wystawionego na pożarcie.Harry patrzyła na nas z rękami na piersiach i miną naburmuszonego dziecka,które nie dostało żelków.
-Za co to?-zapytał Louis gdy go puściłam
-Za odwagę...-zaczęłam się śmiać,a wszyscy ze mną-Nie,no-zaczęłam jak fala nagłego śmiechu minęła-to był twój najlepszy suchar Rose-nagle wszyscy zaczęli się śmiać ze mną,a niektórzy to nawet turlać po podłodze.
-Spokój-powiedział.Nagle wszyscy zaczęli się na mnie patrzeć,a ja znowu turlałam się po podłodze ze śmiechu.Oni zrobili to samo,a przynajmniej tak mi się wydawało.
-Na nią!-krzykną ktoś.Nie zdążyłam nawet nic zobaczyć bo za chwilę wszyscy leżeli na mnie.Na początku próbowałam się wyrwać,ale potem zauważyłam,że to nic nie da.
-Rozumiem,że mnie nie lubicie,ale jedna słaba dziewczynka na pięciu facetów?Nie sądzicie,że to przesada?-chciałam się zaśmiać ,ale mi nie wyszło,bo przez to,że mnie przyduszają do ziemi to cała klatka piersiowa wbija się w podłogę.
-Złaźcie z niej,bo razem ważymy coś koło trzystu kilo!-powiedział Liam i zwalił wszystkich oprócz Louisa.Spojrzałam na niego znacząco,bo przykleił się do mnie.
-Rozumiem,że mnie lubisz,ale znamy się jeden dzień i odstraszasz mnie-powiedziałam podejrzliwie.Osobiście zwaliłam go i wstałam.-Jesteście mi winni śniadanie,bo przez te wygłupy zrobiłam się głodna-zaśmiałam się i podeszłam do walizki.
-Ja też jestem głody-powiedział Niall głaszcząc swój brzuch.Ja zaśmiałam się cicho i wyjęłam rzeczy z walizki.Potem spojrzałam na wszystkich znacząco,a Ci rzucili się na moje tymczasowe łóżko i nie zamierzali nigdzie wyjść.Zaczęłam chrząkać,a gdy to nic nie dało to kaszleć.Oni patrzyli na mnie dziwnie cały czas nie rozumiejąc o co mi chodzi
-Ross coś Ci jest?Może zawieźć Cię do lekarze?-Zapytał Liam
-Otaczają mnie idioci-powiedziałam Cicho
-Ja wszystko słyszałem!-Krzyknął Harry i znowu się obraził.
-Możecie wyjść z tego pomieszczenia,bo mam zamiar się przebrać i....
-Nie przeszkadzać sobie kotku chętnie zostaniemy-uśmiechną się szyderczo Louis.Znam go jeden dzień,a już nie mam ochoty go widzieć!Ustanowił nowy rekord.
-Radziła bym mnie nie wkurzać,bo z tym to łatwo,a na serio nie chcecie mnie zobaczyć jeszcze bardziej wkurzonej!-krzyknęłam,a Liam zaczął wyprowadzać swoich przyjaciół z mojego tymczasowego pokoju.
-Ale ja się nigdzie nie wybieram-powiedział Louis.Wszystko we mnie zaczęła się gotować i tylko próbowałam się powstrzymać od przywalenia mu w tą jego twarzyczkę
-Rozumiem,że na każdym kroku musisz odstawiać jakieś popisy,ale przez to nie staniesz się fajny!Zrozum człowieku,że takimi tekstami tylko irytujesz ludzi,a nie rozśmieszasz!Jak jeszcze raz powtórzy się taka sytuacje to już nie będę się powstrzymywać i po prostu Ci przywalę!Ja tu próbuje być dla Ciebie miła,ale niestety ty tego nie uszanujesz!Od samego początku msza u mnie na minusie i radziła bym Ci teraz wyjść,bo nie ręczę za siebie!-wrzeszczałam na niego,a wszyscy nagle pojawili się wo tym pomieszczeniu i przyglądali całemu zajściu.-Dalej wszyscy ruszcie te wsze zasrane tyłki,bo chcę się przebrać!-wrzasnęłam jeszcze raz,a wszyscy wybiegli z mojego tymczasowego pokoju.
Ubrała się i położyłam na łóżku z laptopem na nogach.Miałam zamiar sprawdzić twittera.Nigdy nie chciałam,żeby uważano mnie za sławną osobę więc nie miałam tam swoich zdjęć i imienia i nazwiska.Pisałam sobie ze wszystkimi normalnie.Po za tym wcale nie jestem sławna wśród osób z poza branży.I to było bardzo dobre,bo ja nie musiałam tak jak Liam kryć się cały czas,żeby iść do sklepu po bułki.
Nagle usłyszałam jak ktoś puka.Spojrzałam na drzwi.Klamka się ruszyła,a po chwili drzwi się otworzyła i Liam wychylił głowę.
-Przeszkadzam-zapytał.Ja pokiwałam głową,przecząc-Przyniosłem Ci herbatkę z Melisy-pokazał swoje białe ząbki
-Dzięki-uśmiechnęłam się-Byłam okropna dla twoich przyjaciół-odrzekłam i załamałam ręce-Muszę ich przeprosić,a najbardziej Louisa
-Spokojnie.Oni działają każdemu na nerwy i może ten twój wybuchowy humor pomoże im się opanować i wydorośleć-zaśmiał się cicho-A teraz pij herbatkę.-powiedział to podając mi kubek.
-Nie zamierzam tu długo po być-powiedziałam cicho tak,żeby Liam nie usłyszał-Zbierz swoich kolegów razem za jakąś godzinę.Mam zamiar ich wszystkich przeprosić-dodałam głośniej.
-Dobra.To ja idę,bo chciałaś się przebrać,no nie?-zapytał
-No.Do widzenia-zamknęłam za nim drzwi.I sięgnęłam po wyciągnięte ubrania.I najpierw założyłam spodnie i buty,a dopiero potem zaczęłam szukać bluzki.Gdy już znalazłam odpowiednią to wzięłam sweter w gwiazdki i znowu płożyłam się na łóżko z laptopem.
Gdy minął umówiony czas postanowiłam pójść do chłopaków i przeprosić ich za moje zachowanie.Poczułam,że niepotrzebnie zaczęłam na nich krzyczeć i to było nie fair w stosunku do nich.Chcieli być mili,a ja jestem przewrażliwiona na punkcie zbliżania się do mnie.Czuję się nie pewnie kiedy ktoś kogo znam tylko jeden dzień jest taki odważny w moim towarzystwie więc włączam tarczę ochronną i zaczynam wygarniać danej osobie co złego zrobiła.To jest tylko i wyłącznie wina mojej psychiki.Jest taka i nic z nią nie da się zrobić.
Zeszłam po schodach i weszłam do salonu gdzie wszyscy już na mnie czekali.Stanęłam na środku,a ich oczy cały czas rejestrowały moje ruchy.
-Bardzo was przepraszam-zaczęłam i już byłam zdenerwowana.Nie patrzyłam w ich oczy,bo od razu bym uciekła-za to jak się zachowałam rano.Nie powinnam krzyczeć na Louisa,ale sam nie jesteś bez winy-powiedziałam i spojrzałam na niego-Nie poradzę nic na to,że jak mnie wkurzycie zacznę na ws krzyczeń więc proszę pomińmy te nieprzyjemne chwile kiedy zdzieram sobie struny głosowych i nie denerwujcie mnie.Dziękuję.Koniec ogłoszeń parafialnych.-powiedziałam i już chciałam iść,ale poczułam jak mój żołądek prosi o napełnienie go-Gdzie jest kuchnia?-zapytałam,a Zayn wstał i chwycił mnie za ramię i pociągnął do jakiegoś pomieszczenia.Dopiero po chwili zorientowałam się,że zaprowadził mnie do kuchni.-Dziękuję-uśmiechnęła się i podeszłam do lodówki.
-Nie ma za co-też się odwzajemnił mój uśmiech i wziął łyka wody.
-Dlaczego nie macie żadnych warzyw czy ryb?Same mięso i nie zdrowa żywność-to drugie zdanie powiedziałam Ciszej.
-Wegetarianka na diecie?-zapytał Mulat z nutką pogardy
-Dobrze odżywiająca się Weganka-poprawiłam go-Widzę,że jednak dzisiaj odpuścimy sobie śniadanie-powiedziałam do siebie.Wyszłam z kuchni i pobiegłam do pokoju.Wzięłam portfel z walizki i torebkę przewiesiłam przez ramię.Zbiegłam szybko ze schodów i wyszłam na zewnątrz.Oczami szukałam jakiegoś punktu zaczepieni.Nie byłam nigdy w tym miejscu,ale jestem na tyle mądra,żeby sama odnaleźć drogę.
Szłam przed siebie i po jakimś czasie doszłam do TESCO.Ucieszyła mnie bardzo ta wiadomość,bo nie miałam ochoty nikogo pytać o drogę do sklepu.To by było zbyt poniżające jak dla mnie.
Weszłam do sklepu i brałam do koszyka tylko samą zdrową żywność.Nie mogli odżywiać się niezdrowo,bo przez jedzenie potraw z dużą ilością tłuszczu jesteśmy narażeni na więcej chorób i szybszą śmierć.W związku z tym,że są sławni to ich fanki będą bardzo cierpiały gdy przez niezdrowe odżywianie będą w szpitalu.
Kupiłam wszystko co chciałam i wróciłam do domu chłopaków obładowana siatkami.Gdy mnie zobaczyli podbiegli wszyscy i zabrali mi siatki.
-Po co tyle tego kupiłaś?Mamy pełną lodówkę...-powiedział Harry,ale przerwałam mu jego wypowiedzenie w połowie.
-Spójrz najpierw do lodówki-zrobił tak jak powiedziałam-No i teraz już nie jest tego tak dużo,no nie?-pomogłam im w rozpakowywaniu zakupów
-Nie najem się ty!-narzekał Niall-dlaczego kupiłaś tylko warzywa i produkty mleczne?Tak się dzieje jak kobieta idzie po zakupy-popatrzyłam na niego groźnie
-Dobra.Jak wy nie będziecie tego jeść to sama to zjem...
-Ty takie chuchro?!Proszę cię mogę się założyć,że połowę tego wyrzucisz-zaśmiał się Harry
-Doba.Jeżeli wygram usługujesz mi przez tydzień-zaśmiałam się patrząc na niego-A jeżeli ty...
-Jeżeli ja wygram to umówisz się ze mną-spojrzałam na niego groźnie,ale wiedziałam,że wygram więc podałam mu rękę,a on ją uścisnął-Lima przetnij-powiedział lokowaty patrząc mi w oczy.
-Ja się nie mieszam w wasz zakład-powiedział mój przyjaciel w obronie
-Ja przetnę-wyrwał się Louis i nasz zakład został zawarty.Od razu wzięłam zgrzewkę jogurtów i poszłam przed telewizor.
Puste pojemniki po moim śniadaniu posegregowałam,ale najpierw umyłam opakowani.Gdy już to zajęcie dobiegło do końca poszłam do mieszkańców tego domu.
-Co dzisiaj robimy?-zapytałam
-Seans filmowy-odpowiedział mi Harry i potarł swoimi rękoma.Coś szykuje,a mając farta w strzelaniu będzie noc horrorów.To takie zabawne gdy wszyscy faceci myślą,że ja się boję tego rodzaju filmów.
-Możemy zacząć nawet teraz-powiedziałam uśmiechając się szyderczo
-Nie.Teraz jest za wcześnie i słońce popsuje nam film-powiedział Zayn
-W takim razie do zobaczenia wieczorem-przytuliłam Liam i poszłam do swojego tymczasowego pokoju
@zgredzius :Długi trochę wyszedł i tak szczerze wydaje się jeszcze nie skończony,ale mam ochotę coś dodać so macie :) Słyszałyście piosenki z MM?Jak wam się podobają?